Blog-osławiony

Dlaczego jest tak ciężko być gastronomem w Polsce?

23.04.2009 | Brak komentarzy

Wieloletnie poniekąd doświadczenie doprowadziło mnie do pewnej konkluzji. Być gastronomem w Polsce to coś jakby sprzedawać lód Eskimosom.

Przeciętny Poloczek (duże „p” przez współczucie dla niego) do knajpy, pubu czy karczmy idzie wyłącznie po to by się nachlać. Przy okazji, jak już ma w czubie to może zamówi frytki z keczupem. Do restauracji nie chodzi bo uważa że go nie stać albo się boi.

Nieprzeciętny Poloczek (duże „p” to przejaw sarkazmu) chodzi do pubu, karczmy czy restauracji bo go stać, co nie zmienia zamiaru, którym jest się nachlać a przy okazji nażreć. Tu mowa jest o dawnych badylarzach, handlarzach, niejednokrotnie pracownikach dawnych lub obecnych instytucji państwowych, którzy dzisiaj są prywaciarzami czy właścicielami firm i urządzili się poprzez układy i układziki w poprzednim systemie.

Tych pierwszych Poloczków omawiać nie trzeba, bo po co? Wszystko jest jasne. Są prości i biedni.

Ci drudzy to jest klika i zmora gastronomów. To taka banda wsioków tylko z kasą a to jest straszna kombinacja: wsiok i kasa. Pomyślałem więc nad przykładami koszmarnych sytuacji z jakimi musi zmagać się Gastronom Polski (duże „G” i „P” przez szacunek). Oto one:

1. Typowy polski wsiok z kasą jedzie raz do roku do Egiptu lub Tunezji w celu wypicia morza wódy i piwska przy basenie i wypacania tychże napojów dla odmiany przy….basenie. Hotel jest zazwyczaj w wersji All Inclusive (i Last Minute) ponieważ języka obcego się nie zna (więc jak zamówić żarcie w knajpie) no i po co tracić czas na podróże jak można się spokojnie smażyć w hotelu. Bufet hotelu powoduje, że taki człowieczek wraca do Polski przekonany o fakcie, iż widział i zjadł wszystko co tylko można znaleźć na świecie i już nikt go nie zagnie. Faktyczny stan bufetów egipskich w stosunku do zróżnicowanych ofert kuchni tego świata jest raczej ubogi, ale tego nasz bohater już nie wie. A niby skąd ma wiedzieć? Wychował się przecież na jajecznicy, pasztetowej i pierogach.

Powraca więc taki luzak do kraju ojczystego i załazi do restauracji, będąc mistrzem wiedzy teoretycznej w zakresie shoarmy, shoarmy z serem, shoarmy pikantnej i szaszłyka drobiowego i męczy. On wie jak się je na świecie! Jego nikt nie będzie już robił w balona.

2. Typowy polski wsiok z kasą zna się na serach,….żółtych też. Zna Goudę, Emmentalera, Tylżyckiego i Mozzarellę no i ten co dają na shoarmę w Egipcie. I co? Podskoczysz takiemu?

Przychodzi więc on do restauracji i zamawia sałatkę z serem pleśniowym lub kozim a następnie z oburzeniem opierdziela kelnerkę bo sałatka jest z nieświeżych składników i śmierdzi. Potem mówi, że nie zapłaci (bo to lubi mówić najbardziej), zjada jeszcze trochę sałatki i wychodzi.

3. Typowy polski wsiok z kasą wraca zły z wycieczki do Egiptu lub Tunezji. Dlaczego? Bo na bufecie nie było schabowego ani golonki!

Słyszałem od znajomych, że Egipcjanie się wycwanili i teraz już są te specjały.

4. Typowy polski wsiok z kasą zamawia drogie potrawy. Dlaczego? Bo go stać. Po zjedzeniu do połowy baraniny w musztardzie Dijon lub pieczeni z dzika w sosie jałowcowym woła kelnerkę i narzeka, że jedzenie jest ochydne i nie zapłaci bo jest ohydne. Na koniec zawsze dodaje, że tu wcale nie chodzi o pieniądze.

5. Typowy polski wsiok z kasą uważa za normalne, że czas oczekiwania na potrawę nie powinien być dłuższy niż pięć minut. Ma doświadczenie. Większość niedziel jada w Restauracji McDonald.

6. Typowy polski wsiok z kasą ale zza oceanu, jest bardziej egzotyczny. Pyta o smak Margarity (drink nie picca). Po usłyszeniu, że są klasyczna i truskawkowa krzywi się i zaskoczony pyta: tylko takie?

A kurwa jakie, czosnkowe?!

7. Typowy polski wsiok zza oceanu pyta w restauracji czy jest słodzik zamiast cukru i czy jest kawa bezkofeinowa. Niedługo cymbały zaczną pytać o wegetariańskie skrzydełka z kurczaka.

8. Typowy polski wsiok z kasą, prosząc o drinka ma na myśli wódkę z sokiem pomarańczowym.

9. Typowy polski wsiok z kasą, prosząc o drinka dla dziewczyny ma na myśli Malibu z mlekiem.

10. Typowy polski wsiok z Anglii siada przy barze i zamawia Jasia z kolą oraz Marlboro i opowiada wszystkim jak mu jest w Anglii dobrze i tak, aż mu się skończy kasa i zaczyna mu być niedobrze. Później trzeba go wyprowadzić i godzinę po nim sprzątać gdy on śpi na ławce przed lokalem.

11. Typowy polski wsiok z Warszafki, wchodząc do mazurskiej knajpy pyta o sushi i Mojito.

12. Typowy polski wsiok (z kasą czy bez) prosi o piwo. Po zapytaniu – „jakie?”, on odpowiada – „nieważne„.

13. Typowy polski wsiok, siedząc w ogródku przed lokalem zamawia piccę z lokalu obok. Na uwagę, że nie wolno wnosić na teren lokalu własnego picia ani żarcia odpowiada, że przecież tutaj nie ma piccy w ofercie. Czyli idąc do knajpy japońskiej zabieramy ze sobą własną golonkę w piwie bo u nich nie ma tego w ofercie a do Piwnicy Wareckiej wolno nam wnieść Tyskie.

Włosy siwieją, ręce opadają. Przykładów jest milion ale dość nerwów na dziś.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wszelkie prawa zastrzeżone ©Blog–osławiony 2014.

Projekt i realizacja DEOS
Ta strona używa cookies w celach statystycznych. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.