Założę, się że często przechodzicie w centrum handlowym koło stoiska z gazetami i nie zwracacie uwagi na jego dzisiejszą nazwę. Otóż nie jest to stoisko. Nie jest to kiosk z gazetami ani gazeciarnia. To jest LOŻA PRASOWA! Czy wiecie co to jest loża? Otóż słowo to do niedawna określało specjalne miejsce czy to w restauracji, kinie, operze czy w teatrze. Miejsce specjalne gdyż przeznaczone dla specjalnych lub potocznie mówiąc bogatszych gości czy klientów. Teraz każdy, nawet nie bogaty czy wręcz biedny ma wstęp do LOŻY. Może w niej kupić marzenia…
Marzenia sprzedawane są w postaci kolorowych albumów, drukowanych na badziewnym papierze. Zdjęcia są rozmazane ale kolorowe. Artykuły traktują o złamanym paznokciu Edyty, implantach Doroty, o ogolonej i zapadłej klacie Krzysztofa czy kolorze gówna wysranego przez jakąś pizdeczkę a wszystko to pod szyldami: GALA, CLAUDIA, COSMOPOLITAN, ELLE, AVANTI, SHAPE, TINA, VITA, REWIA czy VIVA (jest jeden wyjątek jeżeli chodzi o nazwę, gazetka nazywa się BURDA).
I teraz dochodzimy do lokalizacji owych LÓŻ. Znajdują się one w niejakich GALERIACH. Czy nie jest to fenomenalne połączenie: LOŻA w GALERII? Na pewno wielu zdaje sobie sprawę, że wyjście do galerii jeszcze niedawno było przywilejem wyłącznie członków wyższych sfer. A dzisiaj, proszę. Nawet cham może.
W GALERIACH znajdują się prócz LÓŻ znane z dziada pradziada polskim obywatelom MULTIPLEKSY. Są to miejsca, gdzie można podczas wyświetlanych nam reklam [płacimy za film (1,5h), reklamy są gratis(30min.)] uraczyć się specjałami zza oceanu czyli POPCORNEM, CHIPSAMI i COLĄ.
Po seansie trzeba szybko jechać do domu aby zdążyć na kolejny odcinek TELENOWELI. Kiedyś, jak jeszcze nie było PLAZM a sklepy z telewizorami były tylko dla idiotów, znaliśmy NOWELE Prusa, znaliśmy NOWELE Sienkiewicza. Dzisiaj znamy wyłącznie TELE-NOWELE. Ale za to jakie i ile? Nigdy wcześniej tak wielu Polaków nie znało tak wielkiej ilości NOWEL jak dzisiaj.
W samochodzie radio, które puszcza najbardziej oklepane numery świata wbije nam w uszy kolejny raz hasło NAJLEPSZA MUZYKA a w domu lista przebojów pseudo-muzycznej stacji telewizyjnej nazwie TOP TEN listę najbardziej szmirowatych kawałków miesiąca.
Wracając do domu możemy choć nie musimy uraczyć się jeszcze doskonałą kolacją w RESTAURACJI FAST FOOD. Za komuny miejsca gdzie podchodziło się do baru i dostawało żarcie na tacy, aby samemu je sobie zanieść do stolika, nazywało się barami. Dzisiaj to już RESTAURACJE.
Będąc w GALERII odwiedzamy też, oprócz LÓŻ , ukochane SUPERMARKETY. Nie są to zwykłe sklepy samoobsługowe. Jak by były zwykłe to by się nazywały SIMPLEMARKETY. My mamy lepsze i chuj! Nasze są SUPER!
Wiele obywatelek w wolnej chwili lubi tez zaliczyć BEAUTY CENTER. Tam się nakleja takie piękne plastiki na paznokcie, żeby tego poobgryzanego i niedomytego gówna nie było widać pod spodem. Tam doczepia się sztuczne włosy, jak nasze kudły już się popaliły od utleniania. Tam można się spryskać lakierkiem jak fura w fabryce, żeby ryski nie było widać. I bęc! Jest BEAUTY!
Odnośnie SALONÓW to przypomina mi się jeszcze jedna opcja. Kiedyś telefon kupowało się w sklepie z elektroniką. Dzisiaj nasze wymarzone komóry kupuje się w SALONACH. I znowu brzmi tak szykownie.
I kiedy zasypiamy niedzielnego wieczoru, trochę źli, że zaczyna się nowy tydzień, zawsze możemy się pocieszyć, że niedziela upłynęła nam GALOWO. Byliśmy przecież w GALERII i RESTAURACJI. Poznaliśmy kolejne losy bohaterów ulubionej NOWELI. W LOŻY zaopatrzyliśmy się w przewodniki po szyku, elegancji i wszystkich kanałach telewizyjnych edukacyjnych . Odwiedziliśmy wszystkie SALONY, które są TRENDY i EDGY. No i jesteśmy BEAUTY.
Nie ma to jak być EUROPEJCZYKIEM…PEŁNĄ GĘBĄ.
Lipa. poza nowym nazewnictwem które ma na celu przyciagać (jak to opisałeś) galerie które brzmią lepiej niż centra handlowe, brzmią tak, tak po AMERYKAŃSKU! czy saloniki prasowe nie ma nic ciekawego. Telenowele naciagane salon beuty też.