Blog-osławiony

moda….w dupejeża

15.01.2009 | komentarze 4

Moda – w potocznym rozumieniu oznacza potrzebę naśladowania innych, aby się identyfikować z nimi, ta psychiczna potrzeba najdobitniej jest widoczna w ubiorze. Moda występuje także w innych dziedzinach życia społecznego. Wiąże się z pojęciem stylu ale nie jest jego synonimem podobnie jak pojęcie elegancji. Może być modny ubiór, wygląd, sposób zachowania, ale także styl muzyczny, styl artystyczny, światopogląd czy pewien sposób postępowania, czyli ogólnie rzecz biorąc lifestyle, który jest popularny w jakimś czasie w jakimś środowisku. W węższym znaczeniu słowo moda odnosi się do projektowania ubioru. Moda zawsze posiada swoją awangardę, czyli grupę, która pierwsza inicjuje naśladownictwo czegoś, najczęściej form ubioru. Natomiast styl w modzie jest związany z indywidualnym przystosowanym do potrzeb psychicznych określonego użytkownika sposobem wyrażania siebie poprzez formę ubioru.

To n ie ja tylko Wikipedia. Niżej to ja.

Od lat fascynuje mnie pojęcie mody. Dawno temu jej siła była znacznie bardziej ograniczona. Brak internetu, dwa kanały w czarno-białym telewizorze i Przekrój czy Świat Młodych nie pozwalały modzie wedrzeć się do naszych M-2 lub M-3 z taką siłą jak dziś.

Pamiętam, że zawsze ubranie miało dla mnie znaczenie praktyczne. Kiedyś mama kazała mi założyć błękitne spodnie z mnóstwem zamków i zameczków, które dostaliśmy w paczce od znajomych z Niemiec. Wysłała mnie w nich do kościoła. Pierwszą połowę mszy przesiedziałem w budce telefonicznej a kiedy przyszedł facet by zadzwonić, przeniosłem się na dach wieżowca. Wg mamy spodnie były modne i piękne. Dla mnie były tak obciachowe, że rozważałem zejście z wieżowca w samych majtkach.

Przyglądam się tej modzie i czasami zawsze włos mi się jeży. Jeszcze niedawno były modne rybaczki. Patrzyłem na ślepe pipy na ulicach i niedobrze mi się robiło co dziesięć minut. Grube, chude, krzywe czy blade, wszystkie w rybaczkach. Żeby nosić rybaczki durne wieśniary, najpierw musicie mieć figurę! Choć trochę figury! Do tego o zgrozo, pojawiły się zasrane klapki. Chyba już ze dwa lata widzę jak baby łażą w klapeczkach. Na plaży czy basenie mogę to zrozumieć, ale na ulicy nigdy. Przecież po godzinie łażenia po zakurzonych chodnikach noga robi się k…a brudna! Nie mówię już o estetyce samej stopy. To, że ktoś lubi stopy to fetysz. Dlaczego? Bo jest to, w dupę jeża, NIENATURALNE! Stopy są brzydkie i do tego śmierdzą a każdy kto je lubi jest zbokiem i koniec. Stopa wygląda dobrze tylko i wyłącznie na obcasie a w klapeczkach każda baba wygląda jak wieśniara.

No, ale jak coś jest modne to wystarczy. Jak ślepe kury mamy za tym podążać i koniec. Największą masakrą są kolesie w klapeczkach ale o tym nie będę pisał bo obrzygam sobie komputer.

Sama moda jako instytucja jest czymś podobnym do zbuka. Na pozór jest wszystko fajnie ale jak się zajrzy do środka to wali jak w oborze. Modelki to brzydkie, zazwyczaj anorektyczne, zaćpane idiotki, które dla kariery jedzą surowy ryż i wciągają tony kokainy. Projektanci mody to w większości geje a przecież geje nie mogą wiedzieć jak wygląda seksowna kobieta bo kręcą ich odbyty i genitalia kolegów. Tu przypomniała mi się moja teoria, którą stworzyłem przed laty. Patrząc na modę stwierdziłem, że jest to konspiracja gejowska. Wymyślają oni takie wdzianka dla kobiet, żeby je nam (hetero) obrzydzić. Celem jest obrzydzenie do kobiet (np. w rybaczkach i klapeczkach) i w konsekwencji zainteresowanie się właśnie nimi (homo). Pokazy mody to zazwyczaj pokazy bzdurnych kreacji, które nigdy nie wyjdą poza wybieg bo są z reguły idiotyczne i kompletnie niepraktyczne a projektanci nigdy by ich nie włożyli bo sami noszą dżinsy i podkoszulki.

Noszenie ciuchów z firmowym znaczkiem to kolejna wtopa. Reklamujemy w ten sposób ich producenta i to za darmo! Niech mi dadzą ciuch za darmo to będę ich reklamował. Na pewno nie zapłacę grubej kasy po to by wszyscy widzieli na mojej klacie czyjeś logo.

Przy wyborze ubrania powinniśmy kierować się wygodą i praktycznością a nie tym, że ktoś powiedział, że to jest dla nas dobre. Żeby tak robić trzeba być debilem.

Jak jesteśmy brzydcy to koniec. Brzydotę trzeba zakrywać. Ja mam krzywe nogi więc nie będę chodził w obcisłych spodniach choćby wróciła moda na Kiss, Aerosmith itp. Jeden z braci Williams zapomniał, że wygląda jak Evander Holyfield i co z tego wyszło? Holyfield jako Drag queen. Dupa blada wyszła a nie modna panna.

Mistrzyni wieśniactwa Paris Hilton może kombinować latami a będzie tylko gorzej. Miliony dolarów i gówno. Jest pasztetem i żadna modna kreacja tego nie zmieni a syry ma tak obleśne, że powinna zawsze chodzić w kaloszach. W jej przypadku należy jednak zauważyć, że chyba zdaje sobie sprawę ze swojego paszteciarstwa. Buzi ładnej nie ma więc pozostało jej pokazywanie cipy a my faceci wiemy, że cipa to zawsze cipa.

Jak się cycki rozłażą to klejenie taśmą jest sposobem doraźnym. Później w sypialni chłop się zabierze do odklejania i może nie stanąć….na wysokości zadania. W imię bycia modnym cały ten bajzel.

Moda to przecież taka głupia część naszego życia. Można się stroić godzinami i w ułamku sekundy nasze starania legną w gruzach. Do fotki poniżej dodam, że przecież nic co ludzkie nie jest nam obce. Akurat!

Podsumowując powiem, że osobiście uważam całe zjawisko mody za kompletną kretynadę. Całą tę bandę darmozjadów przegoniłbym przez pustynie i wtedy byśmy zobaczyli ile warte są ich kreacje i tapety na bladych ryjach. Samo założenie, że ktoś mi mówi co jest dla mnie dobre a co nie wyzwala u mnie agresję. Moda jest dla idiotów, którzy nie umieją sami nic wykreować a jak ktoś jest głupi to mu żadna moda ani pieniądze nie pomogą.

4 myśli nt. „moda….w dupejeża

  1. Wybacz… ale Twoje poglądy mnie przerażają. No muszę cię nazwać idiotą – nie wytrzymam…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wszelkie prawa zastrzeżone ©Blog–osławiony 2014.

Projekt i realizacja DEOS
Ta strona używa cookies w celach statystycznych. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.